Kilka lat temu przeczytałam córce książkę Astrid Lindgren o dzieciach z Bullerbyn. Od tamtej pory moje dziecko marzyło o tym, aby zobaczyć prawdziwe Bullerbyn w Szwecji, bo jak się okazało, ono naprawdę istnieje. Pomysł takiej wycieczki odłożyłam na bliżej nieokreśloną przyszłość. Traf chciał, że nie mieliśmy pomysłu na prezent z okazji komunii. Chcieliśmy, aby było to coś wyjątkowego i jednocześnie niematerialnego. Taka wycieczka wydawała się świetnym rozwiązaniem, ponieważ lubimy inwestować we wspólnie spędzony czas, poznawanie świata i piękne wspomnienia, Całą podróż umieściłam w wyróżnionej relacji na Instagramie. Jest w miarę dokładna, są na niej zdjęcia i krótkie filmy.
Bullerbyn, Szwecja. Jak tam dojechać?
Bullerbyn – wioska w Szwecji, znajdująca się w jej południowej części. Niestety bez samochodu może być ciężko. Nasz wyjazd był krótki, zaledwie 4-dniowy, dlatego zdecydowaliśmy się na lot samolotem z Okęcia do szwedzkiego lotniska Arlanda pod Sztokholmem. Stamtąd bez problemu dostaliśmy się busem do wypożyczalni samochodów. Przystanki są przy samym lotnisku, wszystkie dobrze oznaczone. Sam lot trwał niecałe 2 godziny, a dojazd busem do wypożyczalni kilkanaście minut. Oczywiście wypożyczenie samochodu mieliśmy dograne już wcześniej. Zdecydowaliśmy się na wszystkie możliwe ubezpieczenia związane z korzystaniem z wypożyczonego auta. Czekała nas długa droga – ponad 300 km. Jeśli gps nie pokazuje Bullerbyn, trzeba kierować się na Sevedstorp lub Vimmerby. Pokonanie tego odcinka to kilka godzin. W okolicach mostów pod Sztokholmem są gigantyczne korki. W drodze powrotnej staliśmy w takim korku ponad 2 godziny.
Bullerbyn: Oaza spokoju i natury w sercu Smalandii
Jeszcze tego samego dnia podjechaliśmy do wsi Bullerbyn. Na miejscu zastaliśmy kilka klimatycznych domków. Jedna uliczka – cisza, spokój i sielskość. W wiosce jest niewielka kawiarenka, ale niestety była zamknięta – to jeszcze nie sezon. Poza nami było kilkoro zwiedzających, a więc bez tłumów. Podczas spaceru przez Bullerbyn możesz zobaczyć domy, które służyły jako inspiracja dla postaci z książek Astrid Lindgren. Domy nie są przeznaczone do zwiedzania – to prywatne domy, w których ktoś mieszka. Przybycie do Bullerbyn to jak podróż w czasie, w trakcie której można oderwać się od zgiełku codzienności i zanurzyć się w spokojnym tempie wiejskiego życia. Aż chciało się rzucić na trawę, zamknąć oczy i po prostu słuchać – jak szumią drzewa i trawa, jak przelatują owady. To jest coś, co introwertycy lubią najbardziej. W tym miejscu naładowaliśmy swoje baterie przed dojazdem do oddalonego kilkanaście kilometrów Vimmerby, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.
Nocleg w Vimmerby koło Bullerbyn
Zdecydowaliśmy się na nocleg w domku campingowym w ośrodku Vimmerby Stugby. Domki były malutkie, dosłownie kilka metrów kwadratowych. Są maksymalnie 6-osobowe (2 łóżka piętrowe oraz 2 materace na antresoli). Jak to na campingach bywa – strefa z toaletami i prysznicami jest osobno, ale to dla nas nie problem. Przyzwyczailiśmy się do takiego rozwiązania w trakcie naszych wyjazdów z namiotem. Co mnie zdziwiło – w domku był zlew z odpływem, ale nie ma bieżącej wody. Tę trzeba przynieść sobie w baniaku ze strefy prysznicowej. Co warto wiedzieć? Jeśli nie masz ze sobą własnej pościeli (poszwy), musisz ją odpłatnie wypożyczyć. W domkach jest pościel bez poszewek. Przed odjazdem z domku trzeba go odkurzyć i posprzątać – jednym słowem, zostawić tak, aby był gotowy dla następnych gości. Ewentualnie istnieje opcja zamówienia sprzątania za dodatkową opłatą, ale my z niej nie skorzystaliśmy.
Astrid Lindgren Värld w Vimmerby – szwedzki Świat Astrid Lindgren
Na drugi dzień odwiedziliśmy Astrid Lindgren Värld w Vimmerby. To taki literacki park rozrywki, w zasadzie całe miasteczko poświęcone bohaterom książek Astrid Lindgren. Warto wspomnieć, że jest ich wielu – to nie tylko dzieci z Bullerbyn. To Pippi – ulubienica Kai, to Madika z Czerwcowego Wzgórza, Emil ze Smalandii, Lotta z ulicy Awanturników, Ronja – córka zbójnika i wielu innych. Znamy i kochamy ich wszystkich. Teren parku jest ogromny. Większość osób wykupuje bilety kilkudniowe, ponieważ trudno zobaczyć i przeżyć wszystko, co oferuje, mając na to zaledwie jeden dzień. Do domków można wchodzić i oglądać. Część jest naturalnych rozmiarów, a reszta miniaturowa. Znajdziemy tu nie tylko domy literackich bohaterów, ale też sklepy, komisariat, zamek z osadą, willę Śmiesznotkę, ba, a nawet statek taty Pippi, który pływa! Oprócz tego, w Świecie Astrid Lindgren jest teatr plenerowy, a w role bohaterów wcielają się nie tylko dorośli, ale też dzieci – ich gra aktorska jest obłędna. Pippi gra z prawdziwym koniem.
Co jest istotne, Astrid Lindgren Värld nie jest całoroczny, dlatego jeśli planujesz taką wycieczkę, musisz sprawdzić na stronie parku, czy w tym terminie będzie otwarte. Szwedzkie dzieci mają wakacje w innym terminie. Druga rzecz, która ma znaczenie przy organizacji wyjazdu do Szwecji – nie przesadzaj z wymianą złotówek na korony. Tam płaci się głównie kartą. W żadnym miejscu, które mieliśmy okazję zwiedzić, nie było możliwości płacenia gotówką.
Sztokholm – co zwiedzić z dzieckiem?
Kolejnego dnia wróciliśmy do Sztokholmu. Do końca naszej szwedzkiej przygody zostało zaledwie jedno popołudnie i jedno przedpołudnie. Od razu po oddaniu auta do wypożyczalni i zalogowaniu się w hotelu, ruszyliśmy na zwiedzanie. Zaczęliśmy od metra. Trzeba przyznać, że sztokholmskie metro przykuwa uwagę wyglądem stacji, a do tego całe mnóstwo linii – można zabłądzić.
Jeśli ktoś zastanawia się, co warto zobaczyć w Sztokholmie oprócz metra, z całego serca polecamy muzeum Vasa, poświęcone statkowi Vasa – XVII-wiecznemu okrętowi wojennemu. Nie było mu dane dotrzeć daleko, ponieważ zatonął krótko po swoim wypłynięciu ze Sztokholmu w 1628 roku. Zginęło ok. 500 osób. Wydobyto go z dna morza w 1961 roku. Statek w 99% składa się z części oryginalnych. Trzeba przyznać, że czas był dla niego łaskawy. To pełnowymiarowy statek, który został starannie odrestaurowany i jest prezentowany w specjalnie skonstruowanej hali utrzymującej odpowiednią temperaturę i wilgotność. Ludzie wyglądają przy nim jak mrówki. Nie udało mi się uwiecznić go w pełnej okazałości na żadnym ze zdjęć.
Zdecydowaliśmy się zwiedzić muzeum ABBA, w którym odbyliśmy interaktywną podróż przez historię i muzykę zespołu. Może nie jest to najlepsza atrakcja dla dziecka, nawet i my jesteśmy tym pokoleniem “już po Abbie”. Jednak zależało nam na tym, aby wczuć się w szwedzki klimat, a ABBA jest uważana za ikonę szwedzkiej kultury muzycznej i reprezentuje jedno z najbardziej znanych osiągnięć Szwecji w dziedzinie rozrywki.
Co zwiedzić w Sztokholmie?
Nie mogliśmy pominąć Muzeum Nobla, zwłaszcza że mamy tam polskich noblistów. Wewnątrz muzeum można znaleźć różnorodne wystawy, interaktywne prezentacje multimedialne, które opowiadają historię nagrody, proces wyboru laureatów i ich wkład w poszczególne dziedziny. Maria Skłodowska – Curie ma osobne, pełne różności stanowisko. Na interaktywnym tablecie można poczytać o Oldze Tokarczuk, jednak bardzo zdawkowo. Nie zdawałam sobie sprawy, że na całym świecie jest aż tylu noblistów. Wystawy przetłumaczone są w różnych językach, niestety nie ma tam polskiego.
Przed odlotem załapaliśmy się na szwedzkie Święto Flagi oraz spacer po Sztokholmie. Jest to dzień, w którym Szwedzi obchodzą zarówno swoją historię, jak i współczesność, a także manifestują swoją dumę narodową. To był krótki, ale bardzo intensywny wyjazd, z którego chcieliśmy czerpać pełnymi garściami, ponieważ prędko tu nie wrócimy. O ile klimat Bullerbyn i Vimmerby bardzo mi się podobał, tak Sztokholm na dłuższą metę jest męczący – za dużo się tu dzieje, za dużo ludzi, ogromny ruch. Na pewno jest jeszcze wiele miejsc w Szwecji, które warto zobaczyć. Nam musiała wystarczyć taka Szwecja w pigułce. To co najfajniejsze i najważniejsze.