Wyobraź sobie zwyczajny blok, niekoniecznie na ulicy Turkusowej 4. Może być to blok w każdym mieście, może to akurat ten tuż za rogiem? W bloku mieszkają zupełnie zwyczajni ludzie. Może nawet ty. Ludzie, tak jak wszędzie, korzystają z wody. Jednak ci z Turkusowej 4 nie znają umiaru. Woda leje się tam strumieniami. I nagle, pewnego dnia, w jednej z łazienek ma miejsce niesłychanie zaskakująca rzecz, która wywraca do góry nogami życie rodziny Nowaków i ich sąsiadów. Jak poradzą sobie z tym niecodziennym odkryciem? Czy uda im się wybrnąć z trudnej sytuacji?
Muszę przyznać, że od kiedy pamiętam, książki dziecięce pisane wierszem zalegały u nas na dnie półki. Zazwyczaj trafiały do domu przypadkowo w postaci prezentu lub nagrody. Moja córka jest molem książkowym. Co prawda, mimo iż czyta już całkiem nieźle, to jednak nie na tyle dobrze, aby pochłaniać książki samodzielnie, a ja też jakoś szczególnie na to nie naciskam, ponieważ mam wrażenie, że to wieczorne czytanie na dobranoc jest i jeszcze długo będzie dla niej ważną częścią wieczornego rytuału. Powiedzmy sobie jasno, bez książki nie ma spania, i już. Musi być najpierw chociaż kilka kartek, chociaż jeden rozdział, zanim światło w pokoju zgaśnie, ustępując miejsca kolorowym snom. Częściej czytamy sobie prozę.
Orkę w wannie Hani Buch wygrałam w konkursie. Biorąc w nim udział, nie wnikałam co jest w środku – czy to książka pisana wierszem, czy prozą. Nie ukrywam, że jestem wzrokowcem, a okładka obiecywała, że w książce będzie “to coś”. Dlatego ucieszyłam się, gdy na liście zwycięzców padło moje nazwisko. Akurat nadszedł czas na odświeżenie biblioteczki mojego dziecka, a więc dobrze się złożyło. Gdy książka dotarła, od razu ją przekartkowałam, a tam…. niesamowite, nieco surrealistyczne, baśniowe ilustracje. Inne niż to, z czym do tej pory spotkałam się w dziecięcej literaturze.
Przeczytałam córce jeden raz, a później drugi i trzeci. Tego samego dnia! Jestem mile zaskoczona. Bywa że książki pisane wierszem czyta mi się ciężko. Nie zawsze trzymają rytm, a dodatkowo czasem autorzy chwytają się wyrażeń, które nic nie wnoszą, aby tylko się rymowało. Jeśli ktoś unika wierszowanych książek z podobnych powodów, w przypadku tej, może śmiało porzucić swoje obawy. Tutaj wody się nie leje, tutaj się ją oszczędza. Tutaj każde słowo ma sens. Czyta się niewiarygodnie płynnie. Opowieść rozśmiesza i zaskakuje. Idealnie wpasowała się w poczucie humoru mojej córki, a także w moje. Do tego cudowne ilustracje, które stworzyła autorka. Polecam zarówno tym osobom, które chciałyby poczytać dziecku coś w temacie oszczędzania wody, jak i tym, które uwielbiają otaczać się pięknymi książkami.
Dobrze wyrobić w dziecku nawyk oszczędzania wody. Uświadomienie sobie takiej potrzeby jest trudne. W końcu odkręcamy kran i woda mogłaby tak sobie lecieć w nieskończoność. Mamy jej pod dostatkiem i dość łatwo można wpaść w błędne przeświadczenie, że jest to coś, na co nie ma limitu i nigdy się nie wyczerpie. Bardziej przejmujemy się wysokimi opłatami za wodę niż samym faktem jej ubywania. Tymczasem, choć na całej kuli ziemskiej wody jest bardzo dużo, to tylko niewielki jej ułamek nadaje się dla nas do spożycia. Zasoby wody odnawiają się bardzo powoli, a my zużywamy ją w zastraszającym tempie. Aby zmienić świat na lepsze, trzeba zacząć od siebie. Nawet jeśli ktoś jest tylko malutką Alą Nowak z ulicy Turkusowej 4. Książka Hani Buch to świetne przyczynek do dyskusji o tym, jak modyfikacja drobnych, codziennych czynności, takich jak choćby mycie zębów, może pomóc środowisku.
Orka w wannie
Autor i Ilustracje: Hanna Buch
Wydawnictwo Martel, 2019
44 strony