– Będę taka jak ty, mamusiu, jak już będę duża – Słyszysz to zdanie w różnych konfiguracjach. Wypowiedziane na wiele sposobów. Pokazane codziennymi gestami bez słów. Namalowane na kartce papieru granatową kredką. Minką na buzi. Ona zawsze chce być taka jak Ty. Rozpiera Cię duma, gdy słyszysz te słowa. Czujesz się wyjątkowo, bo słyszysz to od człowieka, który zna Cię od podszewki. Zna Wkurzoną Ciebie, tę szczęśliwą, smutną, tracącą cierpliwość, śpiewającą czarne jagódki przy układaniu puzzli, Kasię Nosowską pod prysznicem. Zna Ciebie z całym szeregiem wad i zalet. Wszystkie Twoje nawyki. Dla niej jesteś najpiękniejsza. Co powiesz dziecku, które chce być takie jak Ty?

Kiedyś mamo, będę mieć tę torbę, pożyczysz mi? A potem torba wypluwa na stół wszystkie swoje skarby, stare paragony, skasowane bilety, moniaki, chusteczki, przybory do makijażu z datą ważności z poprzedniego dziesięciolecia… Ogląda to wszystko z namaszczeniem i mówi, że kiedyś będzie mieć je w swojej torbie. Jak dorosnę, będę nosić twoją sukienkę. Tę czarno złotą, mamo.

Odkąd stanęła na nogi, mój cień na swojego bliźniaka

Wszystko chce razem, choć czasem brakuje mi cierpliwości, bo chciałabym szybciej, a później mam wyrzuty sumienia, gdy uświadamiam sobie, co to “razem” dla niej oznacza i dlaczego jest takie ważne.

Zrobić coś razem to poszerzyć swój świat o drugą osobę. Dzielić się z nią swoim czasem, tym cenniejszym, im mniej go masz. Słowo “ja” nabiera innego znaczenia, bo “ja” oznacza “ja i ona wszystko razem”. Twoje dziecko kocha nieidealną wersję ciebie. Codziennie ją kopiuje, przez co mimowolnie starasz się być trochę lepszym człowiekiem, choć innym powiesz, że jesteś, jaka jesteś.

Kiedyś będę prasować prawdziwym żelazkiem! – staje obok mnie przy desce, kiedy prasuję mundurek na dyżur. Staje i prasuje skarpetę grającym, chińskim żelazkiem, z naciskiem na grającym (co mnie podkusiło, aby wkładać tam baterie?).
I będę szpitalem, tak ja ty, mamo.
Nie jestem szpitalem. – mówię. Jestem pielęgniarką.
To ja też będę. – wpada na pomysł – będę pielęgniarką i naprawię twój zegar.

Będę robić też pizzę, wiesz? Do pizzy trzeba mąki – cieszy się ze swojego odkrycia. A potem będziemy ją jeść! Z serem!

Chciałabym być taka jak jak Ty, jak dorosnę, mamusiu, a ty?

Odpowiedziałam, że chciałabym być taka jak ona

Znaleźć w sobie dziecko i nie martwić się tym, co było wczoraj. Nie myśleć o jutrze. Nie tworzyć alternatywnych wersji wszystkiego, tylko chłonąć tę chwilę tu i teraz. Wierzyć, że kiedyś rozłożę ręce i po prostu polecę, bo skoro można być wszystkim, to można też być latającym człowiekiem. Albo rakietą.

Być nią to śmiać się ze zwyczajnej kanapki z krzywo położonym serem.

Trzymać w garści trzy kostki ptasiego mleczka i cieszyć się z nich jak z miliona dolarów. Próbować wszystkiego bez strachu, że się nie uda. Mówić bez ograniczeń o wszystkim, co właśnie wlatuje do głowy. Nie analizować, czy to jest ok. Wstawać rano bez myśli o tym, co będzie za dwie, trzy, cztery godziny. Kłaść się spać z nieukrywanym rozczarowaniem, że dzień właśnie dobiegł końca. Mieć prawo do pomyłek, które i tak nie będą mieć znaczenia. Wywijać w powietrzu patykiem, który ma czarodziejską moc. Nie znać zjawiska zmęczenia. Nie wiedzieć, że kiedyś marzenia staną się jeszcze bardziej marzeniami. Jeść parówki bez goryczy wiedzy, co w nich jest.

Oczy zaraziły się śmiechem

Słuchała z niedowierzaniem. Najpierw drgnęły usta, a po chwili wybuchnęła śmiechem. Taka dumna i zadowolona z siebie.
Tak – powtórzyłam – Chciałabym być taka jak Ty, córeczko. Kiedyś zrozumiesz. Wtedy, gdy będziesz taka jak ja.

Udostępnij