O tym, jak naprawdę wygląda edukacja seksualna dzieci w Polsce.
Bohaterem wpisu są niechlubne wycinki z książki, z którą dzieci miały zapoznać się w ramach obowiązkowych zajęć w warszawskiej szkole. Na szczęście do tego nie doszło. Jak tłumaczy przedstawiciel programu Archipelag skarbów, jeden egzemplarz książki został samowolnie wrzucony przez trenera do puli nagród, a następnie wylosowany przez ucznia w warsztatowym konkursie. Niestety, napisany przez księdza młodzieżowy “Poradnik uczuciowo-seksualny. Życie na maksa”, jest dostępny cały czas w sprzedaży w kilku księgarniach. Na stronach internetowych króluje opis:
Ta książka jest wywrotowa. Mówi, że seksualność jest piękna i uświęcona. Mówi, że miłość może być zarazem namiętna i czysta, pełna wzajemnego zrozumienia i wierna, zmysłowa i duchowa. Stanowczo odradzana w przypadku alergii na piękno i prawdę.
Z pomocą poradnika dzieci mają zgłębiać tematykę miłości, antykoncepcji, aborcji i problemu wykorzystywania seksualnego.
Jak wygląda piękno i prawda według autorów Życia na maksa?
Otóż, autor przedstawia niepokojący wizerunek kobiety, która zawsze jest winna, zawsze jest głupsza, zawsze powinna być miła, a nawet wdzięczna za “uwagę i zainteresowanie” jakim jest przestępstwo, bo przecież molestowanie seksualne cały czas nim jest, prawda?
Najgorsze jednak przed nami
Aby zobrazować najlepszy wzorzec reakcji na prześladowanie, autor podaje przykład nauczyciela, który szantażuje uczennicę postawieniem złej oceny. Zaleca, aby dziewczynka była miła i absolutnie nie uraziła uczuć pedofila. Ma odnosić się do niego z szacunkiem i życzliwością, podczas gdy ten próbuje nakłonić ją do stosunku płciowego. Ani słowa o obronie, ucieczce, szukaniu pomocy u zaufanej dorosłej osoby.
Wykreowany w poradniku obraz mężczyzny jest jeszcze bardziej niepokojący. Według autora mężczyzna ma prawo, aby postępować bez skrupułów. Zostanie usprawiedliwiony, nawet gdy mowa o przestępstwie. Wynika to z jego natury o “nieco bardziej zwierzęcej seksualności”, która wystawiona na próbę zbyt wyzywającym ubiorem kobiety, może stać się nie do opanowania. Zdejmowanie winy ze sprawcy i przerzucenie jej na ofiarę jest niedopuszczalne. W takiej sytuacji najlepiej byłoby, aby dziewczynka odwołała się do świata wartości sprawcy, a gdy to nie pomaga, pozostaje modlitwa o cud.
Co jeszcze możemy wyczytać w poradniku, który teoretycznie mógłby stać się pomocniczą książką do edukacji seksualnej naszych dzieci? Odpowiedź niżej.
9 prawd o kobietach, relacjach i seksie według seksistowskiego poradnika do edukacji seksualnej XXI wieku:
- Ubranie jest odzwierciedleniem osobowości i świata wartości. Jeśli wahasz się, czy traktować kobietę z szacunkiem czy z pogardą, zmierz długość jej spódnicy. To po niej można w łatwy sposób odgadnąć, kto ma jaką duszę i czym kieruje się w życiu.
- Krótka spódnica, biodrówki, bluzka z dekoltem to zaproszenie do łóżka. To znak, że kobieta ma ochotę na seks, a nawet jeśli nie ma, to…
- Gwałt może zostać usprawiedliwiony jej krótką sukienką. W końcu sama sprowokowała zachowanie sprawcy swoim wyglądem. To jej wina!
- Widząc dziewczynę, chłopcy myślą wyłącznie o tym, jak zaciągnąć ją do łóżka. Jeśli tak nie jest, to znaczy, że coś z nimi nie tak.
- Nie ma nic złego w namolnym dążeniu do intymnej relacji, nawet gdy kobieta sobie tego nie życzy. Natury oszukać się nie da.
- Stanowczość odmowy w przypadku nalegania na seks zarezerwowana dla szczególnych przypadków.
- Kobieta ma obowiązek w miły sposób uzasadnić swoją odmowę.
- Kobiecie zależy na szacunku i ocenie jej moralności, wystawionej przez mężczyznę, który chce ją zgwałcić.
- Zgwałcone kobiety za wolno lub za mało się modliły.
Kultura gwałtu
Tego typu poglądy są niezwykle krzywdzące i prowadzą do rozpowszechniania tzw. kultury gwałtu czyli zamiatania problemu przemocy seksualnej pod dywan. Dzieje się tak, gdy traktujemy to jako coś normalnego, a także wierzymy w mity serwowane przez takich domorosłych psychologów jak autor poradnika. Dzielenie winy sprawcy i przypisywanie jej części ofierze to victim blaming – bardzo negatywne zjawisko, na które składają się błędne przekonania dotyczące przemocy seksualnej. Najpopularniejsze mity kultury gwałtu, które najczęściej zdarza się nam słyszeć to:
- Jeśli kobieta na pierwszej randce umawia się z mężczyzną w jego lub w swoim domu to pokazuje, że zgadza się na kontakty seksualnej.
- Nie każda kobieta może zostać zgwałcona – w przypadku żony i prostytutki nie można mówić o gwałcie.
- Kobieta chodząca w wydekoltowanej bluzce, obcisłych ubraniach prowokuje mężczyznę do gwałtu.
- Gwałt może być częściowo usprawiedliwiony, jeśli kobieta zmienia często partnerów.
- Kobiety, które zostały zgwałcone na imprezie, po alkoholu, w ciemnym parku albo podczas podróży autostopem zasłużyły na gwałt swoją samą obecnością w tych niebezpiecznych miejscach.
- Jeśli kobieta zgadza się na pocałunki, jest to równoznaczne z tym, że zgadza się na stosunek płciowy.
Jak widać, poradnik uczuciowo-seksualny jest idealnym przykładem zjawiska Victim Blaming. Archipelag skarbów tłumaczy, że treści z tej skandalicznej książki są sprzeczne z jego programem. Na temat warsztatów wypowiedział się uczeń liceum, w którym kiedyś takie warsztaty się odbyły:
No cóż, jako osoba która uczestniczyła w waszych zajęciach mogę tylko powiedzieć, że to w jaki sposób było to wszystko przedstawione sprawił, że naprawdę zrobiło mi się przykro, mężczyźni są z góry brani za gwałcicieli i takich co to im tylko jedno w głowie, natomiast kobieta jest stawiana jako ta myśląca, czująca i ogólnie lepsza, właściwie to powinna ona unikać chłopaków no bo przecież na pewno oni chcą ją skrzywdzić! Podczas prezentacji dowiedziałem się wielu intrygujących rzeczy np. że trzymanie dziewczyny za rękę może prowadzić do gwałtu, albo, że w związku nie liczy się zaufanie i rozmowa z drugą osobą tylko własne przekonania i zamknięcie na jakiekolwiek argumenty.
Ogółem, po programie czułem się urażony i zdenerwowany (…). Źródło: Facebook
Niestety pojawiają się głosy rodziców, że materiały tego typu pojawiają się na warsztatach nie pierwszy raz:
Doskonale wiedzieliście, że ten materiał jest rozpowszechniany. W zeszłym roku w jednym z żoliborskich gimnazjów dostał te materiały mój syn (a naklejka “cała Twoja po ślubie” to excuse moi z banana się przykleiła?) w tym roku te same materiały w podstawówce córki. Źródło: Facebook
Z przykrością stwierdzam, że coraz bardziej zbliżamy się do ciemnogrodu. Obecność na warsztatach była obowiązkowa, a więc uczniowie nie mieli innego wyboru. Uważam, że edukacja seksualna dzieci jest bardzo, bardzo ważna. Powierzenie jej jakiejkolwiek instytucji nie jest najlepszym pomysłem. To my, rodzice, musimy rozmawiać z dziećmi, aby potrafiły patrzeć krytycznie na te żenujące, rozpowszechniane w szkołach treści.
Źródło zdjęć: 1